siedzieli przy ognisku
on stał w milczącym oddaleniu
patrzył
jak piją wino udając że słodkie
odchodził zgarbiony
i wciąż zwrócony
w stronę bijącego ciepła i bólu
dziecinnie uszlachetniał ich twarze
z szczeniackiej czci nie łapał oddechu
niewidziany niesłyszany niedorosły
kto wie czy chcieli go przy tym ognisku
pewnie było im to obojętne
umarł cicho
z goryczy znanej nielicznym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz