chcę namalować niebo na Północy
ale mam za mało niebieskiego
chcę cię znaleźć i z tobą leżeć
w oszronionej trawie naszych polan
osłonić od mrozu moim płaszczem
i rozgrzać dłonie ciepłym oddechem
czekam
czekam
już tylko na wiatr
zobaczyli jego twarz
skąpaną w świetle i bluszczu
dotknęli jego czoła
było czyste
przyszedł
narodził się
już jest
a ja milczę
żeby nie zdmuchnąć szeptem
tej chwili
patrzę tylko na ciebie
tak jak chciałbym być dotykany
a ty uśmiechasz się
jak zawsze marzyłem
po ciemku
nagi w ciemnościach
mróz kończy się na skórze
śnieg płynie powoli
dookoła mnie
zaprasza do tańca
bez rytmu ładu składu
do biegu przez ciemny las
sam na sam z oddechem
śmiech na mrozie
jest czystszy